Budząca dużo emocji i napięć jest w szczególności aktualnie procedowana ustawa o działalności windykacyjnej i ustawie windykatora. W powszechnym odczuciu, ustawa ta zmierza do wyeliminowania z rynku małych i średnich firm windykacyjnych, które zwyczajnie nie będą w stanie sprostać wymogom ustawowym.
Jak dotąd Ministerstwo Sprawiedliwości forsuje pomysł, aby firmy windykacyjne działały wyłącznie w formie spółek akcyjnych z kapitałem zakładowym 5 mln zł (choć nie jest do końca pewne czy ma to dotyczyć wszystkich firm, czy też oddziałów firm zagranicznych), działających na podstawie specjalnej licencji. Koncesjonowany ma być także sam zawód windykatora, który oprócz wymogu posiadania licencji, będzie musiał być obligatoryjnie zatrudniony na podstawie umowy o pracę.
Co więcej, dane windykatorów mają być publikowane w specjalnym rejestrze. Dodatkowo projekt przewiduje szereg ograniczeń w samym procesie windykacji zakazujących wykonywania określonych czynności, nakazujących ich odpowiednie dokumentowanie, czy dających dłużnikowi prawo do sprzeciwu. Może okazać się, że wypracowane przez lata praktyki windykacyjne zostaną zdezaktualizowane. W części wypadków jedyną drogą dochodzenia wierzytelności będzie droga sądowa.
Ograniczenie rynku windykacji do jedynie dużych firm nie będzie jego zdaniem jedynym skutkiem proponowanych zmian w prawie.
Nietrudno przewidzieć, że znacząco zwiększy to [wejście w życie wspomnianej ustawy – przyp. red.] koszty windykacji. Zapewne łatwiej będzie je ograniczyć tym podmiotom, które inwestowały mocno w ostatnim czasie w obszarze FinTech.
Niemniej, trudny do przewidzenia dla wszystkich windykatorów jest stopień ograniczenia przychodów, płynący z proponowanych ograniczeń w obszarze tzw. windykacji miękkiej (przedsądowej). Z pewnością próbę tego typu cenzury łatwiej przejdą duzi gracze, którzy już w znacznej części funkcjonują wedle proponowanych przez ustawodawcę zasad.
Natomiast dla małych i średnich firm windykacyjnych może się to okazać wyzwaniem trudnym do udźwignięcia i chyba taki jest zamysł projektodawcy. Na marginesie należy zauważyć, że w procedowanych projektach przewidziano niepozorną „wrzutkę”, która skraca okres przedawnienia roszczeń już objętych tytułem wykonawczym z 6 do 3 lat. Zmiana będzie dotyczyć wyłącznie konsumentów. Dla wielu mniejszych kancelarii windykacyjnych może się to okazać realnym problemem mającym bezpośrednie przełożenie na spłacalność zobowiązań.
Dodajmy, że naczelna Rada Adwokacka zaopiniowała negatywnie projekt ustawy. Nie został on jeszcze przedłożony Radzie Ministrów, choć miało się to stać w ostatnim kwartale 2022 r.